Parafia św. Wawrzyńca
Nowy Sącz – Biegonice

Kapłańskim okiem

Z ks. Mariuszem Mrzygłodem rozmawia Joanna Izworska

 

Proszę nam powiedzieć kilka słów o sobie.

Chciałbym na samym początku przywitać się z wszystkimi czytelnikami staropolskim pozdrowieniem: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Najtrudniej zawsze jest mówić o sobie, ale skoro zostałem poproszony by powiedzieć kilka słów na swój temat, to chyba nie mam wielkiego wyboru. Jestem księdzem już od dziesięciu lat.Urodziłem się i mieszkałem w Krakowie, by następnie wraz z rodzicami przeprowadzić się do Brzeska. Tam też ukończyłem szkołę podstawową i średnią. Do seminarium duchownego w Tarnowie wstąpiłem w 2003 roku. Po sześciu latach studiów filozoficzno – teologicznych, otrzymałem dnia 30 maja 2009 roku w katedrze tarnowskiej z rąk księdza biskupa Wiktora Skworca święcenia kapłańskie. W dniu 21 czerwca otrzymałem w Starym Sączu posłanie na pierwszą parafię pod wezwaniem „Najświętszego Imienia Maryi” w Laskowej. To były piękne i zarazem trudne bolesne chwile, ale i tak pozostanie Laskowa, tą pierwszą miłością, którą kocha się całe życie. Następnie od 2011 do 2016 roku pracowałem jako wikariusz w parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Nawojowej, w 2016 roku odszedłem stamtąd by rok pracować w parafii Świętej Trójcy w Łęgu Tarnowskim. Po rocznym pobycie i pracy w Łęgu Tarnowskim otrzymałem w 2017 roku nominację na wikariusza parafii świętego Wawrzyńca w Nowym Sączu – Biegonicach, gdzie przybyłem dnia 27 sierpnia i tak tutaj jestem. A jaki jestem to wszyscy mogą zobaczyć i doświadczyć 🙂 Jak każdy człowiek mam swoje zainteresowania i hobby. Lubię śpiew, muzykę (każdy rodzaj, od muzyki poważnej sakralnej, po lekkie utwory od, od których nogi same rwą się do tańca), ponadto lubię książki, polskie filmy, podróże (moje ulubione miejsce, do którego uciekam, gdy tylko mam taką okazję, to malowniczy Kodeń nad rzeką Bug, przy granicy z Białorusią, słynne sanktuarium Matki Bożej Królowej jedności, o którym bardzo lubię opowiadać), a także interesuję się zabytkowymi samochodami. To takie moje ludzkie oblicze. Człowieka, który nie tylko sprawuje świętą liturgię i uczy katechezy. Myślę, że tyle o sobie wystarczy.

 

W naszej parafii pracuje Ksiądz niespełna dwa lata. Jakie były pierwsze Księdza obserwacje związane z parafią?

Kiedy człowiek przychodzi w nowe miejsce musi się wszystkiego uczyć się od nowa. Poznaje nowych ludzi, obyczaje. Muszę przyznać, że pierwszym takim zaskoczeniem dla mnie jako kapłana, pozytywnym oczywiście, były niedzielne nieszpory. Pamiętam, jak pierwszy raz tu przyjechałem była niedziela po południu, trwały nieszpory, wszedłem niepostrzeżenie do kościoła, usiadłem w ostatniej ławce, zacząłem się modlić i trochę obserwować. Na samym początku stwierdziłem, że będzie mi trudno mówić tutaj kazania, ponieważ ksiądz proboszcz jest doskonałym mówcą. Potem jednak pomyślałem, że jeśli Pan Bóg posłużył się oślicą Balaama, by przemówić do Izraelitów, to może posłużyć się także mną 🙂 Druga obserwacja to był widok kościoła, który naprawdę potrzebował remontu. Mogę powiedzieć, że na moich oczach w ciągu ponad roku wypiękniał do tego stopnia, iż zaryzykuję stwierdzenie, że jest to najładniejszy kościół w Nowym Sączu. Doświadczyłem też serdecznego przyjęcia przez księdza Proboszcza i Panią Stasię – naszą zarządczynię domu plebańskiego 🙂  W końcu przyszedł czas na pierwsze spotkanie z parafianami 13 sierpnia w czasie nabożeństwa fatimskiego, pamiętam wszystkie szepty i uśmiechy, kiedy zostałem przedstawiony, a także te serdeczne powitania po wyjściu z zakrystii. I tak zbudowany wróciłem na urlop, a potem przeprowadzka i pomoc chłopaków Piotra kościelnego i Marka szefa LSO i tak zaczęła się przyjaźń i nowy etap w życiu. Trochę się bałem jak to będzie, ale pomyślałem bądź sobą, okaż serce, zaufaj Panu Bogu i rób swoje.
I tak już drugi rok tutaj jestem, mogę z całą odpowiedzialnością za te słowa powiedzieć jak święty Piotr na górze Tabor w czasie przemienienia Pana Jezusa: „Panie dobrze nam tu być” 🙂  Z tego miejsca chciałbym wszystkim podziękować za każde dobre słowo pod moim adresem, uśmiech i wszelką życzliwość, której każdego dnia doświadczam.

 

Jak Ksiądz patrzy na naszą parafię z perspektywy dwóch lat pracy?

Z perspektywy dziesięciu lat swojego kapłaństwa i dwóch lat pobytu w Biegonicach muszę powiedzieć, że człowiek już nie patrzy w jakiś sposób szczególny na parafię w której pracuje. Najważniejsze by swoje obowiązki jak najlepiej wykonywać, gdziekolwiek Pan Bóg pośle, a jeśli włoży się w to jeszcze odrobinę serca, Pan Bóg będzie robił swoje i będą dobre owoce. Nasza parafia należy do niedużych parafii, jak wiemy składa się z Łazów Biegonickich i części Nowego Sącza – Biegonic. Patrząc na wiernych można zauważyć wiarę, praktyki religijne, życie sakramentalne (chociaż mogło by być ciut lepiej), a także, co niestety kuleje, brakuje trochę wyjścia od wiernych z inicjatywą: „Proszę księdza chcemy zrobić to, czy to…, chodzi mi tu zwłaszcza o ludzi młodych). Niestety daje się czasem zauważyć także pewną obojętność, zwłaszcza wtedy, gdy są organizowane różnego rodzaju akcje duszpasterskie, jak chociażby teraz w roku jubileuszowym. Mam tu na myśli na przykład katechezę dorosłych, na którą przychodzi bardzo mało parafian. Można zaobserwować także kryzys uczestnictwa w nabożeństwach majowych, roratach, czy różańcu (chociaż tu jest zdecydowanie najlepiej), ale pozostałe nabożeństwa niestety nie mają wielkiej frekwencji (bardzo źle to wygląda jeśli chodzi o dzieci). A przecież istotą naszego ludzkiego życia i głównym celem jest zbawienie wieczne, którego żadne pieniądze i dobrobyt nam nie dadzą, tylko Jezus Chrystus, który czeka na naszą obecność w Jego domu, którym jest nasz kościół parafialny.

 

Rok Jubileuszowy obfituje w różnorakie wydarzenia religijne i kulturalne. Które z nich uważa Ksiądz za szczególnie ciekawe i ważne?

Każde, które ma miejsce, ponieważ one rozwijają nasze wnętrze, pogłębiają naszą wiarę i prowadzą do spotkania z Bogiem. Nie ma wydarzeń ważnych i mniej ważnych, każde z nich ma swoją specyfikę i każde służy dobru i rozwojowi duchowemu człowieka.

 

Niedawno ukazała się dwutomowa historia naszej parafii. Czy Ksiądz zdążył już zapoznać się z tą publikacją i jakie są pierwsze Księdza refleksje po jej ukazaniu się?

Muszę przyznać, że na razie tak pobieżnie zapoznałem się z tą publikacją. Ale obiecuję, że na pewno przeczytam dokładnie. Bez wątpienia jest to wielki sukces parafii. Myślę, że jest niewiele parafii w Polsce, które mają w podobny sposób opisane swoje dzieje. Historia każdej parafii, są to tak naprawdę korzenie, z których ona wyrasta. Dzisiaj kiedy obserwuje się kryzys tożsamości człowieka, bardzo potrzeba wracać do korzeni. Monografia naszej parafii ukazuje 750 – letnią historię miejscowości, parafii, a przede wszystkim ludzi, którzy tutaj żyli, pracowali, modlili się i umierali. Tak naprawdę ta książka jest niedokończona, ponieważ następne rozdziały będziemy pisali my żyjący współcześnie i ci, którzy po nas przyjdą. Aby dobrze pisać karty historii, sami musimy sięgać do przeszłości, naśladować to co było piękne i dobre oraz poprawiać to wszystko, co było złe i niedoskonałe. Dlatego uważam, że w każdym domu nie tylko na półce, ale przede wszystkim w sercu powinna być historia parafii. Aby tak się stało trzeba gruntownie oddać się lekturze. Zachęcam więc do lektury i życzę miłego czytania 🙂

 

Co chciałby Ksiądz powiedzieć parafianom w kontekście trwającego Roku Jubileuszu 750 – lecia naszej parafii?

750 lat temu rozpoczęła się wspólna wędrówka mieszkańców i parafian Biegonic przez życie z Chrystusem i do Chrystusa. Dzisiaj żyjąc w niełatwym XXI wieku, gdzie wiara, wartości chrześcijańskie, Kościół są ośmieszane i deptane, trzeba na nowo zaprosić Chrystusa do Biegonic, do każdego domu w Biegonicach i na Łazach Biegonickich. Do każdego serca bez wyjątku. Do serca dziecięcego, młodzieńczego, dorosłego i starczego. Trzeba na oścież otworzyć drzwi serc i bez lęku na nowo przyjąć Chrystusa za swojego Mistrza i Pana. Wraz z Jezusem trzeba do życia przyjąć Jego Matkę Maryję i usłyszeć Jej słowa: „Zróbcie wszystko cokolwiek Syn mój wam powie”. Tylko podążając drogą sług z Kany Galilejskiej możemy doświadczyć cudownej przemiany Jezusowym słowem. Tej przemiany nam tak bardzo wszystkim potrzeba. Życzę więc wszystkim trwania przy Chrystusie każdego dnia. Odkrywania piękna i radości z bycia uczniem Jezusa oraz nieustannego trwania w macierzyńskich objęciach Maryi. Niech w tym wszystkim wspomaga Święty Wawrzyniec diakon i męczennik nasz patron.