Parafia św. Wawrzyńca
Nowy Sącz – Biegonice

Osiem wieków dziejów Parafii Biegonice

Proszę nam powiedzieć kilka słów o sobie.

Pochodzę z Tarnowa. Urodziłem się w Mościcach, dzielnicy miasta, która historycznie swą nazwę wzięła od nazwiska przedwojennego prezydenta RP, prof. Ignacego Mościckiego, inicjatora budowy fabryki chemicznej, dzisiejszych Azotów. Ukończyłem studia magisterskie z historii na Uniwersytecie Jagiellońskim, uzyskałem również doktorat z historii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jestem nauczycielem i dyrektorem szkoły. Napisałem sześć książek i wiele artykułów z zakresu historii. Popularyzuję tę niezwykłą dziedzinę wiedzy prowadząc różnorodne zajęcia na Uniwersytecie III Wieku przy PWSZ w Tarnowie i podobnych w Brzesku, Dąbrowie Tarnowskiej, czy Mielcu. Wygłaszam prelekcje w Klubie Inteligencji Katolickiej w Tarnowie, Towarzystwie Przyjaciół Ziemi Wojnickiej, czy Uniwersytecie Ludowym w Wierzchosławicach. Od dziecka jestem również filatelistą.

Prywatnie – mam wspaniałą żonę oraz dwójkę cudownych dzieci: syna i córkę.

Dlaczego podjął się Pan napisania monografii parafii Biegonice?

Przed prawie dziesięciu laty napisałem książkę (prawie 600 stron objętości) poświęconą historii mojej rodzinnej parafii, Matki Bożej Królowej Polski w Tarnowie-Mościcach. Proboszczem parafii był wówczas jeszcze ks. Andrzej Jeż, który wkrótce został przeniesiony do nowosądeckiej kolegiaty, by po kilku latach przyjąć sakrę biskupią. Pracując nad nią zapoznałem się również szeroko z dziejami diecezji tarnowskiej.

W 2014 roku ks. Piotr Lisowski, niegdyś Mościcki wikariusz i katecheta w mojej szkole, wówczas już biegonicki proboszcz, po prostu zapytał, czy podjąłbym się napisania monografii jego – historycznie jednej z najstarszych w diecezji – parafii. Dla historyka takie wyzwanie jest wymagające, ale też fascynujące. Stąd też właściwie dyskusja nie dotyczyła kwestii „czy?”, ale „od kiedy?” i „na kiedy?”.

Pierwszy raz przyjechałem do Biegonic w okresie wakacji w 2014 roku. Oczarowały mnie od razu i z każdą wizytą w tym magicznym miejscu wzmacnia się mój zachwyt nad parafią i kościołem i wyczuwalnym w nich tchnieniem przeszłości.

Co najbardziej zaskoczyło Pana w czasie pracy?

Rzeczywiście, kilka zjawisk uderzyło mnie szczególnie. Jedno to bez wątpienia wspomniany wyżej „duch historii”, który w Biegonicach – dla mnie przynajmniej – jest bardzo wyczuwalny. To nie tylko związki parafii z sąsiednim klasztorem klarysek i wybitna rola księżnej Kingi, która jest fundatorką parafii. To także – co fascynujące – choćby możliwy do odtworzenia aż od początków XIV wieku poczet proboszczów parafii. To możliwość prześledzenia losów rodzin, w niektórych przypadkach zamieszkujących obszar parafii od XVII wieku. To wreszcie, co dla mnie jako tarnowianina jeszcze bardziej jest niezwykłe, wielkie podobieństwo parafii św. Wawrzyńca, jej środowiska lokalnego, czy najbliższej XX-wiecznej przeszłości, do mojej rodzinnej parafii w Tarnowie-Mościcach. Naprawdę, w wielu obszarach można je uznać wprost za bliźniacze.

Skąd czerpie Pan wiadomości i czy nie sprawia Panu trudności dotarcie do nich?

Praca historyka, jeśli ma być rzetelna i w sposób niepodważalny ma przedstawić fakty, musi być oparta na materiałach archiwalnych. Nad każdą swoją książką pracuję w ten sposób. W przypadku parafii w Biegonicach zasób źródłowy jest stosunkowo bogaty. Niezwykle cenne materiały zostały zgromadzone w archiwum parafialnym. To nie tylko prowadzone przez proboszczów księgi parafialne, ale też wielkie mnóstwo innych, czasami rozproszonych i fragmentarycznych, materiałów, które – skonfrontowane z innymi – pozwalają stworzyć w miarę pełny obraz funkcjonowania parafii na przestrzeni, przecież, 750 lat. Bardzo cenne materiały znajdują się w archiwach kościelnych w Krakowie i Tarnowie, czy sądeckim oddziale Archiwum Narodowego. Najtrudniej osiągalne są materiały znajdujące się we Lwowie, gdzie w okresie zaborów trafiła większa część ówczesnego archiwum klasztornego ze Starego Sącza. Niełatwy, w związku z regułą klasztorną, jest dostęp także do obecnego archiwum klarysek. Znaczącym uzupełnieniem materiałów źródłowych są przekazywane przez rodziny z Biegonic i Łazów strzępy ich wspomnień sięgające często stu i więcej lat wstecz. Pozwalają one na głębszą analizę choćby parafialnej pobożności, ocenę sposobu myślenia naszych przodków, czy obserwację ich zaangażowania na rzecz parafii w trudnych przecież czasach ubiegłych.

Czasami wystarczy wyjść na wieżę kościelną, by odczytać rok odlania najstarszego biegonickiego dzwonu. Są też takie informacje, które być może nigdy nie zostaną ostatecznie zweryfikowane. Ciągle liczę na to, że uda się bezsprzecznie potwierdzić (lub zaprzeczyć) autorstwo projektu współczesnego kościoła parafialnego, które przypisywane jest wybitnemu architektowi, Sas-Zubrzyckiemu.

Na potrzeby powstającej monografii przeanalizowałem również wiele książek i artykułów dotykających pośrednio losów parafii, czy zjawisk, które towarzyszyły jej powstawaniu, działalności społecznej, czy zmieniającej się rzeczywistości duszpasterskiej.

Chcę w tym miejscu podziękować ks. Piotrowi Lisowskiemu, który – nie będąc historykiem – z wielkim poświęceniem gromadzi dodatkowe materiały, wyjaśnia wątpliwości, dociera do szczegółów, które w całości mają wielkie znaczenie dla powstającej monografii.

Co jeszcze chciałby Pan powiedzieć mieszkańcom naszej parafii w kontekście zbliżającego się Jubileuszu jej 750-lecia?

Niejedna wspólnota parafialna w diecezji tarnowskiej, a i w całej Polsce, może Państwu zazdrościć tak wspaniałej historii. Tym bardziej, że ta parafia nie tylko była. Ona funkcjonowała i funkcjonuje, co bez wielkiego udziału parafian, przed wiekami i teraz, nie byłoby możliwe. Mogą Państwo być dumni nie tylko z faktu, że założycielką parafią jest wielka polska święta. Powinni być Państwo dumni z tego, że Wasi przodkowie od wieków czcili Boga w parafialnym kościele, w nieistniejącym dzisiaj kościele św. Sebastiana, że ubogacali te świątynie, dbali o ich wystrój i wyposażenie. Mogą być Państwo dumni, że Wasi przodkowie walczyli i ginęli w imię wolności Ojczyzny, a w latach pokoju ciężko pracowali, nieraz przytłaczani rozmiarami klęsk żywiołowych. Mogą być Państwo dumni, że od pokoleń biegoniccy parafianie angażowali się w działalność grup parafialnych – już od końca XIX wieku mamy poświadczone aktywne grupy i wspólnoty. Mogą być Państwo dumni z wartości, jakie przekazywali Wasi przodkowie, czego owocem były już przed wiekami i współcześnie powołania kapłańskie i zakonne. Niejedna dużo większa parafia nie wydała tylu księży i sióstr, ile wydały Biegonice i Łazy.

Powinni Państwo być dumni z całej, długiej, historii swojej parafii, choć nie brakowało w tych dziejach chwil trudnych, także dla współczesnych ocen historyków.

Dziękuję bardzo za rozmowę. I do zobaczenia na promocji monografii Parafii Biegonice w Roku Jubileuszowym.

Już nie mogę się tego dnia doczekać. Dziękuję bardzo za rozmowę i do zobaczenia.